22 listopada 2009 roku o godzinie 17:00
w Uroczystość Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata
w dolnym kościele w parafii
Wniebowstąpienia Pańskiego,
al. Komisji Edukacji Narodowej 101
dojazd metrem: stacja URSYNÓW lub STOKOSY, a także autobusem 195
http://www.wniebowstapieniapanskiego.mkw.pl/stronaglowna/strona-g-n.html
Bardzo dziękujemy organizatorce tego pokazu. Niżej można przeczytać jej piękne świadectwo o Basi...
POST FAKTUM
Tak trudno mówić o swoich uczuciach! Historia Basi poruszała me serce jeszcze za jej życia. Nie wiedziałam nawet jak ma na imię, jak się nazywa i ile ma lat ? Spotkałam ją kilka razy w parku im. Jana Pawła II na warszawskim Ursynowie – samą z dziecięcym wózkiem lub wychodzącą z kościoła w towarzystwie młodego przystojnego mężczyzny – domyślałam się, że to jej mąż. Była taka pastelowa i zjawiskowa jak Anioł. Ubrana na biało z charakterystycznym nakryciem głowy. Cała trójka promieniała czymś nieokreślonym. Moja projekcja poszła w kierunku odgadnięcia jej zawodu. Na pewno jakiś artystyczny zawód – artysta plastyk, na sto procent! Patrzyłam na nich z pewnym rozrzewnieniem mając sama dorastające już dzieci i odzywającą się potrzebę posiadania już wnuków. Z czasem odkryłam, że to nakrycie głowy, to kamuflaż – bardzo piękny i twarzowy. Zaczęłam polecać tych troje opiece Pana Boga, bo zorientowałam się, że kryje się za tym poważniejszy problem. Były okresy kiedy znikali mi z horyzontu. Z radością znowu odkrywałam, że są, więc wszystko OK ! Historia, którą tworzyłam w swojej wyobraźni bardzo przypominała mi moje doświadczenia, kiedy Bóg darował mnie i mojemu dziecku życie. A więc dlaczego nie miałoby być tak samo? Patrzyłam na Basię i wracały wspomnienia. Ja też mam syna, dzisiaj dorosłego – ma na imię Paweł Mateusz. W święto Piotra i Pawła zamawiam zawsze Mszę św. w intencji jego ojca Piotra. I właśnie następnego dnia lub w dwa dni po - znalazłam nekrolog na drzwiach kościoła, który bardzo pasował mi do tego mojego Anioła w oryginalnym nakryciu głowy. Zaczęłam dociekać czy potwierdzą się moje domysły. Moja intuicja okazała się bolesną wówczas prawdą. Czułam się równie zawiedziona jak o.Marcin Mogielski OP, wiem o tym dopiero teraz z jego mowy pogrzebowej. Czułam i nadal czuję wielki związek z osobą Basi, przez podobieństwo imion synów i mojej historii, która miała inny finał dla mnie. Nie znałam jej osobiście, a była takim moim ziemskim Aniołem – wtedy przez ubiór, a teraz wierzę, że w niebie. Jej postawę odbieram jako swoisty testament, który pozostawiła nam wszystkim. Dzisiaj znając już całą historię Basi, jej postawa jest dla mnie najwyższym heroizmem i największą miłością jaką można darować drugiemu człowiekowi, bez wahania czy to ma sens – TO MA SENS !
Z.M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz